piątek, 5 lipca 2013

Kolejny pobyt w szpitalu

W ostatnim czasie zauważyliśmy u Kuby drobne objawy neurologiczne m.in. upuszczał przedmioty, potykał się. Było to bardzo subtelne, ale na tyle, że wychwyciliśmy. W niedzielę zadzwoniliśmy do kliniki aby się poradzić co robić, bo rezonans mamy mieć dopiero 31 lipca, natomiast kompleksowe badania w sierpniu. Pani dr kazała nam się zgłosić w poniedziałek rano na badanie. Badanie skończyło się przyjęciem do szpitala na bliżej nieokreślony czas. Kuba został zważony, zmierzony, zawenflonowany, zbadano mu krew, mocz etc.  Badania wyszły ok. Na drugi dzień zbadała go pani okulistka - oczy w normie. Dr neurolog też orzekła, że jej zdaniem Kuba ma takie same odchylenia jak w czasie badania w maju, ale trzeba dmuchać na zimne i zrobić rezonans. I z tu zaczął się problem, bo jak się okazuje załatwić rezonans na cito nie można. Lekarze dzwonili, próbowali i klops, trzy dni minęły a z nami dalej nie wiadomo co robić. I tak tkwiliśmy w dusznym szpitalu, wyjść nam nie pozwalali, bo "zaraz badania/zaraz lekarz przyjdzie". Kuba świrował z nudów (tablet niestety pojechał do naprawy i musieliśmy się posiłkować grami na komórce), ja świrowałam z gorąca, niewyspania i stresu, noc w noc śniły mi się płoty jak w obozie koncentracyjnym - stan mojej psychiki, delikatnie mówiąc, nie był w najlepszej kondycji.

W środę nareszcie się coś ruszyło - z odsieczą przybył doktor Czapiga (neurochirurg, który operował Kubę), obejrzał Kubusia i powiedział, że rezonans załatwi na najbliższą środę. I tego dnia mogliśmy opuścić szpital. 

W czwartek Paweł zabrał Kubusia do naszych przyjaciół, aby dziecko po tym szpitalu trochę odreagowało i pooddychało świeżym powietrzem (las, łąka, pole i najlepsza przyjaciółka Kuby Krysia - nic więcej do szczęścia nie potrzeba ;))

Ja dwa dni po szpitalu nadrobiłam zaległości w pracy, zaległości w domu (nareszcie mogłam odgruzować pokój Kuby - najlepiej to robic jak go nie ma, inaczej nic nie da wyrzucić), zaległości towarzyskie ograniczyłam do wypadu z moją siostrą Alą na pizzę i zakupy (szał wyprzedaży ;)) i jutro z rana wsiadam w pociąg i dołączam do moich chłopaków :D

W przyszłym tygodniu znów nas zamkną na 2-3 dni w szpitalu, aby wykonać rezonans jako pacjent kliniki (a nie osoba z ulicy). Także musimy naładować akumulatory, bo chyba coraz gorzej znosimy zamknięcie w szpitalnych pomieszczeniach :(

Pozdrawiam Was serdecznie i przepraszam, że tak długo nie pisałam, ale w szpitalu nie było internetu, i zmęczenie zbyt duże by pisać z sensem.

Małgosia 


4 komentarze:

  1. Porządnego ładowania akumulatorów i najlepszego pod słońcem wyniku rezonansu! Uściski dla Fistaszków!
    Ola i Tomek

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzymajcie się dzielnie. Mam nadzieję, że wszystko będzie już dobrze i to tylko fałszywy alarm. Gorąco (albo może lepiej orzeźwiająco-deszczowo;) Was całuję - Marysia B.

    OdpowiedzUsuń